Moje urodziny. Jadę do Rondy, urokliwego miasteczka, wzniesionego na zboczach skalistego wąwozu i połączonego pokaźnych rozmiarów mostem, które zdobi wszelkie tutejsze pocztówki. Mijamy urodzajne pola, które obrodziły mandarynkami i cytrynami. Pomarańcz i żółć owoców kontrastują z ciemną zielenią liści. Wśród pól charakterystyczne dla krajobrazu śródziemnomorskiego jasne zabudowania, a w tle wzgórza i góry. Panuje zima, a kwitną niektóre kwiaty. Pięknie. Mijamy góry i Caminito del Rey- cudną trasę widokową przyklejoną do zbocza gór, która niegdyś przyprawiła mnie o lęk wysokości. Teraz tunel za tunelem, niczym w Norwegii. Mgła ściele się w dolinach, a zaorane pola ukazują swą brunatną czerwień. I nagle oliwkowe pola, ciągnące się kilometrami.
Gdy dojeżdżamy do Rondy, dookoła rozpościera się widok ośnieżonych pasm górskich.
Spacer w Rondzie zaprowadził mnie oczywiście do owego znanego mostu, który rzeczywiście robi spektakularne wrażenie. Potężne osiemnastowieczne dzieło inżynieryjne, z którego rozpościera się widok na kamienny wąwóz, pola z wijącymi się ścieżkami oraz w dali – ośnieżone szczyty ģórskie. Przymglona pogoda ujęła ciepła barwom, ale jednocześnie zapewniła mgły i niskie zawieszone chmury, które nadają krajobrazowi melancholijnego charakteru. Warto z tego skorzystać przy robieniu zdjęć – ujęcia w trakcie pozornej niepogody mogą nabrać niepowtarzalnego charakteru.
Spacer zaprowadził mnie również do kościoła Iglesia de Santa María la Mayor. Podziwiałam bogactwo wnętrza niepozornej z zewnątrz bryły, bogactwo kipiące złotem i srebrem ołtarza i poszczególnych naw bocznych. Szczególną uwagę przyciągnęła jedna z naw z postacią Jezusa, który lewą dłonią wskazywał na swe serce, a prawą unosił w geście błogosławieństwa. Patrzcie sercem i z serca życzcie innym najlepszego, zdawał się mówić. Wpatrywałam się w niego w ciszy o dziwo opustoszałego kościoła (o nieobecność turystów nawet w styczniu trudno) i ogarnął mnie cichy spokój. Może spokój odnajdujemy właśnie w sercu, może tam warto go poszukać.
Jak dobrze, że mogę podróżować, zwiedzać i odkrywać. Zachwycać się. Poprzednie pokolenia nie miały tyle swobody. Mam też niesamowitą wolność decydowania o sobie, bo sama sobie jestem sterem i okrętem. Jestem wdzięczna za to morze możliwości, jakie jest moim udziałem. Moc podziękowań należy się poprzednim pokoleniom, które na tę obecną sytuację pracowały. Stoimy na barkach tych, którzy żyli przed nami i im należy się głęboki pokłon.
Dziękuję im z serca.
Serce – wehikuł czasu, elektrownia miłości, łagodne oko czucia. Już nawet nauka stwierdza, że serce ma większą moc niż umysł. Zwróćmy się więc ku sercu, patrzmy sercem i życzmy innym z serca najlepszego.
Zwracam się więc ku mojemu sercu i życzę sobie z serca najlepszego. I dziękuję.