Był piękny słoneczny dzień. Hania przesypywała do wiaderka ciepły złocisty piasek. Czegoś jej jednak brakowało. “Och, jaką Tomuś ma piękną łopatkę”- pomyślała. – Też chciałabym mieć taką.” Coś było nieodpartego w tej łopatce niebieskiej jak niebo w środku lata. Niebieskiej jak oczy Tomusia. A piasek złocił się jak jego włosy.
Nie myśląc dłużej, kierowana jakimś niezrozumiałym instynktem, podeszła do Tomusia i bach, wyrywa tę cudną łopatkę z tomusiowych rączek. Ciałko Tomusia odruchowo zareagowało – odsunęło się, rączka podniosła się i Hania poczuła uderzenie w głowę.
– “To moje” – krzyknął z groźną minką, jak dziki zwierzaczek.
Hania zaczęła łkać całym swoim małym ciałkiem. Nie dość, że nie chce mi dać łopatki, to jeszcze mnie bije – łzy spływały po jej twarzy jak groszki. Niedobry Tomuś – skrzywiła się. – “Co się stało?” – pyta stojący nieopodal Tata.
Hania opowiada, krztusząc się i przełykając łzy: “Tomuś nie chciał mi dać łopatki, a ona taka piękna. I uderzył mnie w głowę. To boli!” – krzyknęła z zawodem.
Tata uśmiechnął się dobrotliwie.
– “Przecież to jego łopatka. -stwierdził ze spokojem. “Choć dziecko, coś ci pokażę. Zaraz wrócimy, dobrze?”
– “Dobrze.”
I poszli w głąb parku. Szli, szli i szli aż w końcu u krańca ścieżki pojawił się domek na jednej nóżce.
– “Jaki piękny domek”- stwierdziła Hania – “Możemy tam wejść?”
– “Tam właśnie idziemy” – odpowiedział Tata. Wspięli się po drabince, a drzwi domku stanęły przed nimi otworem. Hania wbiegła i zatrzymała się w drzwiach z otwartą ze zdziwienia buzią. Na ścianach domku, na każdej wolnej powierzchni, wisiały łopatki we wszystkich kolorach tęczy.”
– “To twoje łopatki, Haniu.”
– “Wszystkie? “- pyta zdziwiona buzia.
– “Tak, wszystkie” – uśmiechnął się Tata.
“ – A dlaczego nigdy wcześniej tu nie byliśmy?”
– “Bo nigdy nie mówiłaś, że potrzebujesz łopatki. Niebieskiej.”
Hania rozejrzała się po domku.
– “Jest i niebieska!” – wykrzyknęła z nieukrywaną radością. “Moja!” – szeroki uśmiech wypłynął na jej zaróżowioną twarzyczkę.
– “Tak, twoja. Jest niebieska, ale zobacz, ma zupełnie inny odcień niż łopatka Tomusia. Jego łopatka jest niebieska jak niebo, a twoja lazurowa jak morze.”
– “ Ale piękna….”- rozmarzyła się Hania. “Nie wiedziałam, że taką mam.”
– “Wracamy do Tomusia i innych dzieci?Możesz mu pokazać swoją łopatkę, a wtedy na pewno chętnie się z tobą pobawi.”
– “Idziemy!” – krzyknęła Hania. Ściągnęła swoją lazurową łopatkę z wieszaka i pobiegła ścieżką z powrotem do piaskownicy ze złocistym ciepłym piaskiem.
– “Tomuś, zobacz, jaką mam piękną łopatkę!”
– “Może zbudujecie zamek?” – zapytał Tata.
– “Zamek, tak, zbudujemy zamek!” – oczy Tomusia się rozjaśniły. “Zbudujmy zamek.”
I budowali w promieniach popołudniowego słońca. Pracowali zawzięcie, wyciągając z zaangażowaniem języki. “Budujemy zamek!” – cieszyła się w głos Hania. Gdy usłyszały to inne dzieci, od razu się przyłączyły. Małe rączki z zaangażowaniem przesypywały piasek.
– “Ale to będzie piękny zamek…” – rozmarzyła się Hania.
– “Wszystko, co budujemy razem, jest piękne” – orzekł Tata.
Złoty piasek fruwał w powietrzu, łopatki pracowały ochoczo, a perlisty śmiech roznosił się po parku. Ziarnko do ziarnka powstawał ogromny piaskowy pałac.
– “Będzie w nim miejsce dla nas wszystkich” – stwierdziła z pełnym przekonaniem Hania.
I roześmiała się głośno, z czystej nieposkromionej radości.
Jest miejsce dla nas wszystkich!
Swobodny, dźwięczny śmiech dzieci wypełniał przestrzeń i unosił się ku niebu jak ciepły powietrzny prąd, który unosi ptaki ku chmurom.
Tata przyglądał się tylko z cichym uśmiechem.
A Mama,gdzie była Mama, zapytacie?Odpoczywała z przyjaciółką w SPA. Bo nie można dać innym tego, czego wpierw nie damy sobie.